Recenzja serialu

Mała doboszka (2018)
Chan-wook Park
Florence Pugh
Alexander Skarsgård

Zmęczone dźwięki werbla

W "Małej doboszce" wszyscy polityczni aktorzy – Brytyjczycy, Izraelczycy, Palestyńczycy – uwikłani są w błędne koło przemocy, z którego nie ma wyjścia. W latach 90., gdy proces pokojowy między
W oscarowej "Operacji Argo" widzieliśmy, jak dwóch hollywoodzkich producentów, pod przykrywką fikcyjnej produkcji filmowej, pomogło wydostać z Iranu amerykańskich dyplomatów, którzy ukrywali się w ambasadzie sojuszniczej Kanady po przejęciu władzy w kraju przez ajatollahów. Nieistniejący film maskował tam realną wywiadowczą akcję. W "Małej doboszce" – serialowej adaptacji powieści Johna Le Carrego wyreżyserowanej przez Park Chan-wooka – samo przygotowanie i przeprowadzenie brawurowej akcji wywiadowczej przypomina produkcję rozgrywającego się "na żywo" filmu.



Młoda aktorka Charlie, marnująca swój talent w niszowych spektaklach alternatywnego teatru, trafia w sam środek szpiegowskiej intrygi, w której odgrywa główną rolę. Dziewczyna zostaje zrekrutowana przez izraelski wywiad jako wtyczka w działającej w Europie palestyńskiej organizacji terrorystycznej – jej celami są Izraelczycy związani w różny sposób z Europą. By dokonać udanej infiltracji, izraelski wywiad buduje wielopiętrową fikcję, mającą przekonać Palestyńczyków, że Charlie została zwerbowana do siatki przez schwytanego przez izraelski wywiad Salima – brata przywódcy organizacji.

Kierujący akcją Martin Kurtz jest jak reżyser przygotowujący się do kręcenia filmu. Płacący za to wszystko szefowie izraelskich służb przypominają niecierpliwych producentów, domagających się konkretnych zwrotów z zainwestowanych przez siebie pieniędzy. Współpracownik Kurtza, Gadi, robi natomiast dokładnie to, co aktorski trener – przygotowuje Charlie do roli jej życia. Misja Charlie to jednak nie kino; stawki, zarówno polityczna, jak i egzystencjalna, są wysokie – jeden błąd aktorki zmienionej w agentkę może kosztować ją życie. Do tego wszystkiego dochodzą etyczne wątpliwości. Jak przystało na adaptację Le Carrégo, serial zakorzeniony jest w klimacie moralnej dwuznaczności. Charlie służy sprawie, które nie jest jej sprawą – to Angielka bez żadnych związków z Izraelem. Jej sympatia (jak wielu młodych ludzi o lewicowych poglądach w latach 70.) leży raczej po stronie palestyńskiej. Izraelski wywiad zauważa dziewczynę, gdy ta uczestniczy w tajnym, organizowanym przez Salima gdzieś na angielskiej wsi, seminarium o powstaniu Izraela. Warto wiedzieć, że wydarzenie to postrzegane jest przez wielu Palestyńczyków jak dziejowa katastrofa, która doprowadziła do wypędzenia ich z rodzinnej ziemi. Charlie nie jest odosobniona w swoich sympatiach; wokół komórki Salima kręcą się młode, radykalnie lewicowe kobiety ze Szwecji i Niemiec, szwajcarski prawnik i młody Włoch. Choć ze sprawą palestyńską nie mają nic wspólnego, gotowi są za nią mordować. Trudno nie odnieść wręcz wrażenia, że upojenie nihilistyczną przemocą dawno już przesłoniło im jakąkolwiek ideę.



Ale wątpliwości budzi też to, co robi strona izraelska, w tym Kurtz i jego ludzie. Charlie jest przerażona okrucieństwem izraelskiej strony. Stąd pojawiają się wątpliwości, czy świeżo upieczona agentka, nie zrośnie się ze swoją rolą i czy zamiast zbierać informacje dla izraelskiego wywiadu, nie przyłączy się do palestyńskiej walki. 
Wook pokazuje tu przemoc w zimny sposób. Nie zachwyca się nią, nie estetyzuje jej, nie próbuje z niej robić fascynującego spektaklu. Obnaża jej brzydotę, ale też absurd i komizm – jak w świetnie zainscenizowanej, kręconej w jednym ujęciu scenie, gdy grupa izraelskich agentów próbuje schwytać uciekającą i wyrywającą się im młodą Szwedkę.

Florence Pugh udaje się doskonale oddać wszystkie sprzeczne emocje i myśli targające Charlie. Sprawia, że jesteśmy w stanie nie tylko uwierzyć w tę postać, ale także trzymać kciuki za to, by wyszła bez szwanku z labiryntu szpiegowskich gier, fałszywych tożsamości i lojalności, niezależnie od tego, jaką stronę ostatecznie wybierze. Nie zapominajmy, że dla Pugh "Mała doboszka" nakręcona w 2018 roku to pierwsza duża rola – jeszcze przed "Midsommar" i uniwersum Marvela. I już wtedy pokazała się jako jedna z najbardziej utalentowanych aktorek swojego pokolenia. Świetny jest też Michael Shannon jako wiecznie "wymięty" Kurtz; zmęczenie i melancholia tej postaci udziela się całemu serialowi. 



Tuż przed finałem Kurtz spotyka funkcjonariusza brytyjskiego wywiadu, Pictona – gra go jak zawsze bezbłędny w rolach aroganckich, pełnych reakcyjnych uprzedzeń, a przy tym charyzmatycznych postaci z establishmentu Charles Dance. Picton wspomina swoją służbę w brytyjskim mandacie w Palestynie i przywołuje, jak siłą próbował zdusić narodowe aspiracje młodych Żydów, którzy właśnie przybyli do ziemi obiecanej. Jego wysiłki na nic się zdały; podziemna żydowska organizacja nie ustawała w walce o powstanie Izraela. To o tyle istotne, że w "Małej doboszce" wszyscy polityczni aktorzy – Brytyjczycy, Izraelczycy, Palestyńczycy – uwikłani są w błędne koło przemocy, z którego nie ma wyjścia. W latach 90., gdy proces pokojowy między Izraelem a Palestyną budził realne nadzieje na pojednanie, mogło się wręcz wydawać, że diagnoza Le Carrégo z lat 80. jest zbyt pesymistyczna. Dziś ten pesymizm i klimat ogólnego zmęczenia wydają się niestety całkowicie zrozumiałe. 
1 10
Moja ocena serialu:
8
Filmoznawca, politolog, eseista. Pisze o filmie, sztukach wizualnych, literaturze, komentuje polityczną bieżączkę. Członek zespołu Krytyki Politycznej. Współautor i redaktor wielu książek filmowych,... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones